Dlaczego za kazdym razem kiedy jestem zdenerwowana, ewentualnie pod psychiczna presja, to zaczynam sie samookaleczac? Nie jestem w stanie tego wyjasnic. Obrywam skorki przewaznie. Teraz jednak zmienilam taktyke. Jakis, dosyc dlugi czas temu, wbila mi sie w zgiecie palca drzazga i sobie wrosla w skore. Slepa troche jestem i nie widzialam, to nie moglam sama wciagnac. Zrobil mi sie upierdliwy pecherzyk i jakos sie zasuszyl. Kilka minut temu sadomasochostycznie sobie go wycielam. Uroki koszmarnego tworcy, ktory czasem postanawia zrobic cos drastycznego. Po co?
Wlasnie tylko po to, zeby miec ta glupia swiadomosc, ze mam jakas kontrole nad sama soba., ze jestem w stanie zapanowac nad tym co sie wokol mnie dzieje.
Jest mi cholernie smutno, tak w srodku.
A szlag by to trafil.
No comments:
Post a Comment