Dzisiaj, w sumie nie dzisiaj sie zorientowalam. Moje prace w jednym magazynie kulturalnym za pierwszym razem zostaly opublikowane jakos w srodku pisma. Tym razem z okazji Walentynek moje prace zostaly opublikowane na samym koncu. Jak zapchajdziury. Jakby juz nic innego nie bylo do dodania, i tym samym poczulam sie dziwnie. Rozumiem, ze czesc stworzonek bylo nie na temat, ale czy rzeczywiscie zasluzylam az na ostatnia strone? Jakby nie wypadalo nie opublikowac skoro juz zrobilam 'cos' na Swieto tynkarzy. Przestalam definitywnie wierzyc w siebie, jak dzisiaj zobaczylam, ze jednej osoby zdjecia sa wychwalane ponad miare. Czy tak jest rzeczywiscie? Raczej tak. Zdjecia w stylu tych, ktore ja pstrykalam, jak poznalawalam czym aparatem jest. Wtedy jeszcze mialam w lapkach taki idiotem kamera na klisze.Ta osoba sie zachwyca swoimi zdjeciami, i przekonuje ludzi, ze sa one niesamowicie piekne. Mi sie nie podobaja. Nie maja tego czegos co by do mnie przemawialo. Nie mowie, ze moje zdjecia sa jakies rewelacyjne. Ale staram sie znalezc w nich cos interesujacego. I nie fotografuje tylko jednego, tego samego. Trzeba byc otwartym na swiat. A nie selektywnie walic upiorne obrazy, jak leci. Szczegolnie udowadniajac tym samym, ze sie potrafi z rana w stac, a nie jak zazwyczaj kolo poludnia. I przede wszystkim, nie uznaje retuszowania, poprawiania, edytowania, wszystko jedno, zdjec. Jak ktos ma reke do fotografii, to nie potrzebuje zmieniania rzeczywistosci oprocz jej uwieczniania.
Pomijam fakt, ze ta sama osoba od niespecjalnych zdjec, dala jeden rysunek do tego samego pisma i dostala pierwsza strone. Rysunek tez nie za interesujacy. Takie powielanie wielu artystow. Juz wiem po co ta osoba siedzi namietnie na galeriach na Deviantarcie. Nie doceniam jej tworczosci odnosnie tego rysunku, moze dlatego, ze nie lubie kokardek, rozowego koloru, podrabiania oryginalnego stylu BJD, i nareszcie... Samej tej osoby, ktora rozmawia ze mna wtedy, kiedy jej sie to podoba, bo czegos chce.
Dzisiaj bede kotka wykanczac...
Chyba moja pasja na chwile obecna tak srednio sprawia mi przyjemnosc. Kazdy lubi byc doceniany. Ale najwazniejsze zeby te pozytywne wrazenia byly szczere.
Dziekuje tym, ktorzy mnie szczerze doceniaja. :*:):D
Nie martw się, ludzie wszędzie są tacy zachłanni i potrafią do celów dojść siłą. Prawdziwe umiejętności się obronią. Głowa do góry!
ReplyDeletenajsmutniejsze jest to, ze ja sie sama nie docenia... nie potrafie sie wycenic... juz probujac sprzedac moje gratki... mam mnostwo serwetek z czasow nauki szydelkowania. no niestety serwetki sa genialne do nauki szydelkowania... :D ale sa slodkie i takie wdzieczne :D
ReplyDeleteRękodzieło, sztukę jest trudno sprzedać, to ciężki kawałek chleba. Rób swoje, czasem trzeba poczekać. Ale na pewno nie zaniżaj lotu i zawsze wiedz, że to nie maszyna ale ręka stworzyła.
ReplyDeleterekodzielo trudno sprzedac, racja. ludzie od wiek wiekow chcieli by darmo lub pol darmo co dostac. poki nie robia sami dla siebie, to nie doceniaja rekoczynow. jak jikeja sprowadza z Chin szydelkowe koszyczki za miske ryzu, i w Europie sprzedaje za powiedzmy 20 jednostek, to krajowego rekodzielnictwa nikt nie doceni... i ludzie nie zwracaja uwagi na to, ze szydelkowanie, drutowanie, wyszywanie zajmuje sporo czasu... no i takimi rzeczami zajmuja sie babcie na emeryturach :F nie mlode ludzie co sa pasjonatami... mlodzi to za kariera, i nie w glowach im takie przyziemnosci. bo sweter mozna kupic na bazarze, czy gdziekolwiek za pare zlotych... uogolniam teraz ;/
ReplyDelete