Od dluzszego czasu wszystko sie pieprzy. Mowiac wszystko, mam na mysli, doslownie wszystko. Ale tak totalnie juz zle dzieje sie, w sumie, od smierci Stefanka. Relacje miedzyludzkie padaja. Sprzet pada. Wszystko leci mi z rak. To nie dlatego, ze brakuje Stefana. Ogolnie tak sie uklada, ze nie widze pozytywnych rzeczy w swoim zyciu. Koneiczne sprawy zalatwiam, bo trzeba zalatwic. Ale co dalej? Nic. Juz nawet sie nie zastanawiam kto mnie potrzebuje. Nie wiem czy jest jeszcze ktos kto jest w stanie mnie polubic. Juz przestalo mi na tym zalezec. Ja chce tylko zeby wszystko mi sie poukladalo. Zeby byl spokoj, cisza. Zeby nic nie zasmiecalo mi glowy, mysli, stresem. Dlaczego mnie ma obchodzic, ze komus cos sie nie podoba? Dlaczego ja mam pocieszac, przytulac, glaskac? Dlaczego? Dlaczego nikogo nie obchodzi co sie u mnie dzieje? Z drugiej strony nie opowiem co sie u mnie dzieje, komus kto sie ogolnie pyta: "Co slychac?". Na takiej samej zasadzie, jak: "Niech juz sie wygada. Zamkne okno czata i zapomne, bo mam swoje problemy. Duzo wazniejsze niz jej, jakies tam pierdoly.". Moze wlasnie dlatego nie mam przyjaciol. Znajomi... To inna kwestia. Oni glownie sie licytuja, ze jednak maja w zyciu gorzej niz ja. Dlatego tez z nimi nie polemizuje i nie opowiadam sie co sie u mnie dzieje. Sa rowniez osoby, ktore mi rzeczywiscie zycie ratuja. Jeszcze trwaja na posterunku mimo wszystko. Im wlasnie dziekuje. A reszte mam w dupie.
Co u mnie slychac?
Nic. Wlasnie mi szlag trafil jedyna kopie dyskografii, bo plyty ze starosci nie dzialaja, a inna kopie trafilo podczas awarii dysku przenosnego. Zatem nawet muzyki nie poslucham.
TV? Nie ogladam.
Radio? Takich glupot juz dawno nie puszczali, na jakie teraz jest moda.
Internet? I tak mi niedlugo wylacza, wiec tez mam to w dupie co internet serwuje.
Znajomi? Mam robote. Jestem multitaskerem, ale nie moje rece. A te sa mi do roboty potrzebne.
Przyjaciele? Tez maja swoje zycie. Pora dnia taka, ze sie soba zajmuja.
Robota? Nie wasz interes, tylko moj, wiec sie nie interesuj.
To nie jest list pozegnalny. Kiedy przyjdzie ten moment, to nawet listu nie zostawie. Jestem na etapie krzesania odrobiny checi do zycia.
Koniec wywnetrzniania sie.
No comments:
Post a Comment