Wednesday, January 16, 2013

Blog nie blog - kwintesencja

Ostatnio zauwazylam pewna prawidlowosc. Jak nie pilnuje sie z pisaniem, to od razu pojawiaja sie bardziej rozwiniete formy zycia. Nie mowie o trolach, ograch, pierwotnikach. Mowie o chamach, ktorzy wychodza z zalozenia, ze jak w komentarzu zbluzgaja autora bloga, to sie dowartosciuja.

Pragne poinformowac wszelkie podobne formy egzystencjalne, ze nie robi mi to. Krytyke konstruktywna przyjmuje, staram sie do niej jakos ustosunkowac. Ale... Morde sobie obetrzyj o wycieraczke pod drzwiami, a nie o Mnie. Nawet mnie nie znasz i nie chcesz poznac. Skoro tym bardziej chowasz sie za parawanikiem anonimowosci. Zapominasz, ze wszystko jest rejestrowane, nawet twoje zasrane IP. W kraju, w ktorym mieszkam twoje komentarze o poziomie mojej glupoty czy przejebania, czy chociazby jak mi jest w zyciu dobrze, jest karane i scigane przez prawo. Zapamietaj sobie, ze internet nie jest juz schronieniem dla niedowartosciowanych, zakompleksionych, zazdrosnych dzieciuchow, ktorzy swoimi wypowiedziami probuja wywolac placz i zgrzytanie zebow. Na mnie to nie robi wrazenia. Predzej polamiez sobie zeby na swojej klawiaturze, niz wywolasz u mnie placz. Na mnie to nie dziala. Jestes dla mnie, a raczej nie stanowisz wymiernika, czy tez bodzca do dzialania. Jedyne to to, ze odpisalam.

A tak przy okazji... Nie zapraszam do polemiki. Ten wpis uznaje za akt obronny.


Pin It

1 comment: