Slowo o mnie.
Zdenerwowalam sie. Ale tylko troszke.
Rekodzielem w roznej postaci zajmuje sie odkad paietam. W mniejszym lub wiekszym stopniu. Zawsze mnie to pociagalo. Raczej zdaje sobie sprawe do czego sie nadaje, a do czego mniej lub w ogole. Prym w moim przypadku wiedzie szydelko, potem druty, i dopiero pozniej inne techniki.
Odkad mam dostep do sieci, mozliwosci nauki nowych i nieznanych dla mnie sciegow itp, jest duzo latwiejsze i szybsze. Nie mam w zwyczaju prosic ludzi o pomoc, czyli szukam samodzielnie. Nie bronie sie rekami i nogami przed ksiazkami, pismami, poradnikami. Jestem skojarzeniowcem, co pomaga mi zapamietac uklad wzoru gotowej dzianiny, latwiej pojac schematy i roznego rodzaju rozpiski. Lepiej zapamietuje gdzie jakie zrodla sa, gdy je widze, i szybciej do nich powracam, niz miala bym czekac na odpowiedz jakiegos ludzia. Rekodzielo dla mnie to nie tylko rozrywka, hobby, pasja, czy zapychacz czasu lub dla rak podczas wygniatania fotela przed TV.
Dla zainteresowanych, nie ogladam TV.
Nie tworze tylko i wylacznie dla pochwal, itd. Staram sie by to co robie sprawialo frajde nie tylko mnie, ale i osobie obdarowanej. Jezeli mam w jakiejs materii racje, bo przetestowalam cos, zrobilam, dostosowalam wzor, to NIE CHCE zeby jakis babciuch moherowy widoczny negowal moje doswiadczenie. Bo co? Bo na wszechwiedzacym fejsie nie podalam ile mam lat? A kogo to obchodzi? Bo moje zdjecia moga ogladac tylko znajomi ze mna powiazani? Bo nie jestem mila, lizodupna, i z uporem maniaka nie bije poklonow tym wszystkim ciezko emerytujacym sie babciuchom. Tym ktore wychodza z zalozenia, ze wiek, stan emerytalny, stado wnukow, oraz fakt, ze kiedys wydziergaly czapeczke dla wnusi i skarpetke dla wnusia, to juz osoby mlode (czyt. JA) w dupie byly i gowno widzialy, i sie na niczym nie znaja, nie maja racji. I zapomnialam dodac, ze nie zdycham publicznie, nie licytuje sie co, keidy, gdzie mnie zabolalo, strzyknelo, ile razy zostawil mnie facet z jakim stadem rozwrzeszczanych dzieciakow, jak ciezka mam prace, i jakiego dodupiastego mam szefa, jakiego mam zlego aktualnego faceta, no i oczywiscie jak malo mam pieniedzy, czasu, checi do zycia, i jak ciezko temu wszystkiemu podolac samej. Kurde, ludzie opamietajcie sie. Chociaz nie mowie tego w stosunku do OSOB ktore lubie. Je rozumiem, i wiem, ze dadza sobie rade z otaczajaca je rzeczywistoscia w mniejszym lub wiekszym stopniu. Jakbym mogla, to bym pomogla.
Nie mam zamiaru narzekac na brak poszanowania rekodzielnikow przez ewentualnych klientow, widzow, osob ktore maja mniej czasu i umiejetnosci by sie tym zajmowac. Mowie o tym co zauwazylam ostatnio... Klient do ceny sie dostosuje. Sama widze po sobie, ze jak cos mi wpada w oko, to tak dlugo odkladam az mnie na to stac, jestem w pelni zdeterminowana. Natomiast sa niektorzy rekodzielnicy, ktorzy jeczac i narzekajac na za niskie ceny sami wystawiaja swoje "dziela" po takich cenach, ze nic tylko jebnac w sciane i czekac az ustapi. Bardzo prosze, jezeli sie nie zgadzacie na za wysokie lub za niskie ceny, to mowcie o tym, ale pozniej nie spamujcie sieci linkami do swoich aukcji na ktorych mozna sie organoleptycznie przekonac, jakie rzeczywiscie jest wasze podejscie. Podoba mi sie postepowanie kilku osob. Nie podaja bezposrednio ceny, linka do swojej boskiej aukcji (z opisem skopiowanym z innych aukcji :P), tylko informuja gdzie mozna ich tworczosc znalezc, odnosnik do strony sklepu, bloga, adres e-mail. I przede wszystkim rozmawiaja, a nie suchy link, czy inny badziew.
Nadmieniam dodatkowo, ze wykonywane przeze mnie wzory, sciegi, czy inne wynalazki odbieraja od podrecznikowych instrukcji, poniewaz robie wszystko po swojemu. Nawer szydelko trzymam inaczej niz mowia wszechwiedzace podreczniki. Inaczej nabieram oczka, narzucam nic. Robie, jak mi wygodniej.