Monday, July 4, 2011

slonce...

Nie cierpie sie opalac. Jakos nie przepadam za takim spedzaniem wolnego czasu, ale... Ale wczoraj bylismy na KarBut, kurczak pieczony, nie wiem jak sie to po angielsku pisze. Jestem na etapie sprawdzania stanu oparzenia moich biednych ramionek. Zawsze juz mi sie tak trafia, ze jade na raczo. Troszke tylko czuje podraznienia na skorze, ale ogolnie to jest znosnie. Podczas szwendania sie po okolicach, wlasnie sie tak chlastam na proiaczkowaty. Chyba mi to az tak nie przeszkadza.
Robie na drutach kolejna chuste. Tym razem jest zolta, i chyba bedzie cos w rodzaju kwadratowej. Mam dostep do internetu, ale mam straszne opoznienia. Dlugo na kazda strone sie czeka. To stwierdzilam, ze moge chociaz jedna robotke skonczyc. Na chwile obecna we wiezy mieszkamy. Co to za miejsce? Dosyc interesujace. Budowla trzyma cieplo i rowniez trzyma przyjemny chlodek w upalne dni. Cos mi sie wydaje, ze nie bede miala wyjscia i jak fabryke zamkna, to wyjde na jaki spacer. Rzeczywiscie czuje sie, jak jakas ksiezniczka. :P Chociaz to tez nie takie upierdliwe. Chyba znowu sie powtarzam. To nie ma sensu. Zanim cokolwiek mi sie opublikuje to zdaze kilka razy klinac na odpowiedni przycisk i rowniez kilka razy opublikowac ten sam post. Chyba wyciagneMalenstwo i popisze na nim odrobine. Bedzie to mialo wiekszy sens. latwiej gotowy tekst wrzucic, niz wkurzac sie na timeout'y. :) Do rzeczy - Dunkeswell... Jak sa tutaj milosnicy historii i akcji z Dnia D, to zapraszam do poszperania w necie informacji o Dunkeswell. Otoz rzeczona wieza to pierwotnie byla wlasnie budowla z lora w srodku i 'armata' przeciwlotnicza. Wlasnie Dunkeswell i Luppitt sa tym szczegolnym miejscem, gdzie byli szkoleni zolnierze. Sama nie doczytalam jeszcze o co w tym wszystkim chdzilo tak dokladnie. Jednakze widzialam pasy startowe wlasnie miedzy tymi dwiema miejscowosciami. :D Sa ogromne. Teraz sa na ich terenie organizowane rozne imprezy. Aktualnie planowane sa jakies szalencze zabawy. Oraz lataja stare samolociki, spadaja jakies spadochroniarze, i ogolnie sceneria jest bardziej przemyslowa niz mieszkalna wokol. K juz mi zapowiedzial, ze moge byc jego ksiazniczka, zamknieta poniekad we wiezy, a on moze byc moim smokiem. No wlasnie... Wracam do roboty, bo chusta sama sie nie zrobi, a mam juz kolejny wzor do wykorzystania. Nastepna bedzie bardziej koronkowa. Jak owe dzielo skoncze, to moze jutro podskoczymy do znajomych i wykorzystamy lepsze lacze do wrzucenia fotek. To dopiero bedzie hurcik sympatyczny. Ide sprawdzic ile pradu zuzylam... :P ... No nie wierze... Zuzylam tylko 1 pensa w ciagu godziny. Ciekawe ile wyjdzie, jak wlacze grzanie wody i swiatlo, jak sie sciemni. Chociaz chyba na moje nieszczescie juz jestem otoczona wieloma elektrycznymi urzadzeniami. Troche czuje sie przytloczona. Juz sama nie wiem w zasadzie czym. Po prostu chce byc w normalnym mieszkaniu lub domku. Znowu bredze i marudze. Bardzo wolny internet nie jest jeszcze przeszkoda w zyciu codziennym. Jakos moge sobie poradzic. Tylko juz nie pogram sobie tyle ile bym chciala. Za to mam sporo innych zajec. Na chwile obecna rozpakowanie wszystkich Naszych gratow odpadlo. A wlasnie... Mam list do napisania do kolezanki.
I jaka jestem z siebie dumna, bo ostatniego dnia w Irlandii udalo mi sie wyslac kilka pocztowek. To dopiero byl spontan. :D W miare sympatyczne pocztowki z dnia poprzedniego, ale juz adresaci bardzo mocno wybrani udruchem serca. :D Mam nadzieje, ze nikt nie poczuje sie jakos dotkniety, z racji tego, ze nic nie dostal ode mnie. Jak cos to mozna do mnie podeslac dane i wysle kartke jakas ladniutka. :D Na razie jestem na etapie robienia na drutach, segregowania zdjec, zabierania sie do pisania listu. Jutro chyba do wioski sie przejde, ciekawa jestem ile mi to zajmie. :P
Pozdrawiam i do nastepnego. :D

No comments:

Post a Comment