Oj troche mnie nie bylo. Nie patrze w kalendarz az tak czesto. Moze i powinnam. Caly ten czas cos tworze. Zebralo sie rowniez na przeprowadzke. Wiem, ze gdzies mam jakies zdjecia. Wiem, ze kiedys gdzies je wrzuce. Wszedzie mam jakies zaleglosci. A co najgorsze, to bardzo mi sie nie chce. Nie pozostaje mi nic innego, jak sie zmobilizowac. A wlasnie... Moze dlatego sie nie odzywam, bo aktualnie jest jakis kosmiczny szal, boom, cholera wie, jak to nazwac, ale maniaczek pisania sie namnozylo. Nie czepiam sie tych co od lat sie uzewnetrzniaja literacko, poetycko, i tych co mnie znaja. Mowie o tych co poczuli jakas tam iskierke, najczesciej podszczypywanie wlasnego ego, ze tez potrafia. Czy potrafia? Trudno mi powiedziec. Wiem, ze ja mam niepowtarzalny i dosyc indywidualny styl pisania. Co do talentu to bym sie klocila, i to robie z reszta. Pisze dla siebie. A ze publicznie to inna sprawa. Kto chce czyta, a to nie chce, to nie czyta. I wlasnie o to chodzi. Ale nie potrafie obojetnie przejsc kolo ludzi co sie zapalaja w zachwytach, slinia sie do monitora w podnieceniu stwierdzajac, ze ktos tam pisze dokladnie jak oni czuja, robia, czy cokolwiek innego. No dobra... Irytuja mnie stwierdzenia: 'madrze piszesz...' itp. Wiem, ze madrze pisze, bo wedlug mnie madrze robie. Na szczescie nikt mi czegos takiego nie mowi i nie pisze. W dalszym ciagu wole byc widziana wsrod tych wielce inteligentnych jako intelektualno-emocjonalna sierote, jako kogos infantylnego, i tak po prawdzie glupiego, bo sie nie zgadzam z ich madrosciami. To samo dotyczy robotek. Robie przede wszystkim dla siebie. nie pod publike. Moje rzeczy sie nie sprzedaja, i co z tego? Nic, to moja sprawa. A robienie czegokolwiek na wyscigi mnie nie kreci. Oczywiscie, moge wygarnac wszystko z szafek, szuflad, toreb, pozbierac od znajomych i chwalic sie na prawo i lewo dorobkiem. Tylko po co? Po to zeby publicznie mnie wychwalano, a w domowym zaciszu mnie wysmiewac, ze jestem beztalenciem, naiwna idiotka, ktora za wszelka cene chce byc doceniona. Nie potrzebuje czegos takiego. Ale mnie zaszczyt kopnal... Coraz rzadziej mnie urzekaja prace innych. Na moje szczescie inspiracji szukac nie musze.
Pozdrawiam :)