Swieta Bozego Narodzenia to bardzo szczegolny czas. Czas milosci, radosci, wzajemnego spedzania tych kilku chwil, ktorych brakuje nam na codzien. W siwateczny czas pamietamy o tych, o ktorych nie mamy czasu lub mozliwosci pamietac podczas mijajacych dni...
I slusznie. Ja pamietam o wielu ludziach. Rodzinie, przyjaciolach, znajomych. Teraz sie policytuje. Tylko po to zeby pokazac jacy jestescie.
Rozeslalam ponad 60 kart swiatecznych. Do tej pory dostalam 6. Tak szesc. Nie mam zbyt duzych oczekiwan od ludzi. Ale do jasnej cholery. Skoro wysylam karte papierowa, czy jakakolwiek inna, to nie potrzebuje podziekowan, odpowiedzi, czegokolwiek w wersji elektronicznej. Nie chce zadnych zyczen e-mailami, czy smsami. Jezeli nie dociera, to nie wysylaj nic. Szkoda Ci pieniedzy na kartke? To wez zaklej adres co ja napisalam, naklej znaczek i mi ta sama kartke odeslij. Szkoda Ci na znaczek? Ok. Ja pamietam. Ale w przyszlym roku bedziesz miec z cala pewnoscia powod do narzekania, ze zapomnialam. Nie zalezy mi na molestowaniu mnie przez internet. Nie chce slyszec wyjasnien, ze wyslane, ale jeszcze nie doszlo. Poczta jest dziwna, nie tylko w Polsce. Tutaj mam amatorow znaczkow pocztowych. Ale nie o to teraz. Rozumiem, ze od kazdej reguly jest wyjatek, ale TE wyjatki ZNAM. Wszystkie inne byly, sa i beda przeze mnie IGNOROWANE.
Wkurzona? ie, raczej zdegustowana, zniechecona, obojetna. Czlowiek uczy sie na swoich bledach. Ale czlowiek tez ma jakas tam uposledzona nadzieje...
Teraz z innej beczki. To, ze przechodze do porzadku dziennego nad smiercia kolezanki z bloggera, nie znaczy, ze mnie to nie rusza. Zycia jej nie wroce. Mordercy nie ukarze. Nie mam zadnej wladzy ani wykonawczej ani decyzyjnej. Przykre. Oczywiscie, ze prztkre. Czworka dzieci osierocona, bo facetowi odbilo i zadzgal nozem swoja zone. Ale taka prawda jest, ze Kobieta, ktora odchodzi do meza i ucieka do domu samotnej matki nie jest szczesliwa i z cala pewnoscia nie czuje sie bezpiecznie w domu. Co z tego, ze facet udzielal sie w Kosciolach, urzadzal rozne imprezy wsiowe. Co dla lydzi to dla ludzi. Co w domu to w domu i nie dla ludzi. Zanim zaczniecie kogokolwiek osadzac, obwiniac, rozliczac, spojrzcie na siebie. Ile razy byliscie swiadkami, lub nie, awantury domowej? Ile razy widzieliscie blakajaca sie sasiadke/sasiada pod domem, tak po nocy? Lub bez celu czekajacych na cos, co nie nastepuje? Ile razy sie zapytaliscie o cos wiecej niz przygotowania do swiat, do okazji rodzinnych, do Komunii, czy o pogode, a nie jak sie czuja. Ile razy odwrociliscie sie plecami, bo jeszcze przez przypadek was posadza o stronniczosc? No ile? Ile razy zawiadomiliscie Policje, ze cos nie dobrego dzieje sie w sasiedztwie? Ile razy tego nie zrobiliscie, bo... Nie wasza sprawa. Nie jestescie donosicielami. Nie chcieliscie sie narazic takiemu dobremu sasiadowi/sasiadce. A ile razy widzieliscie 'nieszczescie' przez okno i odeszliscie od niego wzruszajac ramionami i stwierdzajac, ze 'inni to maja zycie'?
Nie obwiniam zadnych sluzb, Policji, czy zamordowanej kolezanki, czy jej meza. Skoro miala odwage uciec od niego. I skoro zastosowala sie do rady by wszedzie chodzila z kolezanka, to po cholere wyszla z samochodu? Miala po Policje zadzwonic. Nikt bowiem nie jest w stanie przewidziec jak zachowa sie czlowiek, ktory traci cala rodzine, a moze jeszcze wiecej? Ona odeszla z dziecmi. On zapewne w swoim wlasnym przekonaniu nie zrobil nic zlego. Nie zapominajmy, ze wina nigdy nie lezy po jednej stronie. A milosc sie wypala... Tak ja mysle. Polemizowac nie mam amiaru. Nie lubie byc ignorowana za wyrazanie mojego zdania. Bo komus sie ono nie podoba. Powtarzam, i bede powtarzac...
Nie podoba sie, wypad. Nie musisz czytac. Wolna wola.
No comments:
Post a Comment