Monday, June 27, 2011

klawiatura kaprysna

Znowu cos mi szwankuje.
Zamiast sie pakowac - pisze. Po co? I tak niewiele osob to czyta. Nie ma co. Nie zalezy mi jakos szczegolnie na ogladalnosci, ale z drugiej strony milej sie na sercu robi, gdy ktos sie tam Nami interesuje. Zawsze jest lepiej... Czlowiek to stworzenie stadne. My z wersji limitowanej, niby nie potrzebujemy za duzo tej socjalnosci. Ale to sa tylko pozory. Czasami tak strasznie Nam brakuje tego specyficznego, ludzkiego zrozumienia, ktorego nie mamy u tych "normalnych". Normalnymi wedlug mnie sa Ci, ktorzy oprocz monotonnosci - codziennosci nie maja jakichs wiekszych aspiracji tworczo/odtworczych. Dom - praca - rodzina... I tak bez konca. Co w owlnej chwili wolna po prostu przed TV polezec i zwolnic sie totalnie z myslenia. Ewentualnie czasem stwierdzic, ze seriale elewizyjne sa takie zyciowe. Pomijam fakt, ze sa to magazyny nieszczesc, katastrof, dramatow. Komu kiedykolwiek sie tyle przytrafilo co bohaterom seriali? W tych tasiemcach brazylijskich, czy innych, przynajmniej watek pociagniety jest na kilkanascie odcinkow. W polskich serialach jest jakos malo oryginalnych watkow. Takie jest moje doczucie. Nie mowie o "Modzie na sukces". To inna historia. A moze wlasnie taka przyswieca serialom idea - mnostwo nieszczescia i szczesliwe zakonczenie. Caly czas sie kryguje... Pakowanie gratkow moich. Chociaz z drugiej strony, jak patrze na jedne koraliki, to z przyjemnoscia obejrze kolejny raz "Dark City".
Zdjecia z urlopy i rozjazdow kiedys tam pokaze. Teraz mi sie nie chce. Nie moge, nie potrafie sie zmobilizowac do wrzucenia do skrzynek i kartonow mojego dorobku zycia. Troche sie tego uzbieralo. Zawsze sie uzbiera. Czleczyna sie stopniowo przywiazuje do miejsca. A jak ma jeszcze nature chomicza, to i sie grajdol robi. A ja zawsze wychodze z zalozenia, ze to i owo zawsze sie przyda. Predzej czy pozniej... Warto miec i trzymac takie potrzebnosci.

Tuesday, June 21, 2011

byl urlop sobie

Powrociwszy z polskiej sielanki. Zalezy jeszcze dla kogo... Przywloklam ze soba nie tylko masakryczne ilosci wloczki, ale tez wielkiego focha jasnie pana domu. Szkoda gadac. Szkoda na to czasu. I szkoda moich nerwow. Popstrykalam kilka fotek. Moze cos z tego wyjdzie. Zaczelam dlubac chustke malutka. Z tego tez moze co bedzie. Na chwile obecna nie wiem, gdzie walizke postawic, bo na poprzednim miejscu, nie ma miejsca.
Jutro jedziemy do przyjaciela. Mial dosyc powazny wypadek. Juz kolejny miesiac siedzi w domu unieruchomiony. Pozniej bedziemy chcieli jeszcze gdzies sobie pojechac na sesyje zdjeciowa. Skoro to juz ostatnie dni moje na tej Wyspie...
Ide spac, bo lot byl turbulencyjny. I chce chociaz rzadek dorobic chusty. :D

Friday, June 10, 2011

Zaczynaja sie upaly [?]

Mam to szczescie, ze aktualnie mieszkam na wyspie. Ktorej? Nie trudno zgadnac, czy tez sie domyslic. Tutaj jest spokojnie z pogoda. Czasami cieplo, czasami pochmurno, taki pocieszny przeplataniec. Nic na to juz nie poradzimy. Teraz patrze wlasnie tak na zasloniete okno i juz na skorze czuje to podniecone slonce, probujace wedrzec sie do srodka. Jak odslonie okno to pewnie sie okaze, ze tego slonca jest calkiem sporo. Moze bedzie troche wiatru, to tym bardziej milej sie poczuje. Nie tak bardzo jasnoscia przytloczona. Takich spekulacji moge snuc calkiem sporo. Co do snucia roznych domyslow... Rodzinka na tapete idzie.



Stroja fochy. Minkami strzelaja jak dobry komik dowcipami. :D Spogladaja ze zdziwieniem, ciekawoscia, zafascynowaniem na nowy swiat, w ktorym zaistnieja. Otoz owe guziczki, koraliki wykorzystam zapewne jak nie do robotek to do czegos innego.

I kilka koralikow, ktore obiecalam wieki temu przerobic dla kolezanki z pracy. Zrobilam je wczoraj, bo tak sie sklada, ze dzisiaj jest moj ostatni dzien w pracy. Nie lubie zostawiac jakichs niedokonczonych spraw. Szczegolnie, ze to nie slowo, a realny przedmiot...




Monday, June 6, 2011

nie daje rady

nie moge sobie z tym wszystkim poradzic.no niby wystarczy pozbierac i zwiazac sznurkiem, ale ja nie daje rady...




moja szczesliwa gwiazda chyba ma wychodne -.-'

Thursday, June 2, 2011

Nowosc

Machelam na szybko pare mitenek. Dlaczego mitenki? przeciez to rekawiczki bez palcow. Czemu czlowiek przeinacza nazewnictwo? A moze to wygodnictwo? No w sumie. To tylko jedno slowo, a nie cala banda. Ucze sie nowych sciegow. Skoro juz mam porzadny komplet drutow, ktore sa wedlug mnie rewelacyjne, to wstyd sie nie wysilic. Teraz znalazlam mnostwo ladnych 'wzorkow'. Ale na chwile obecna musze zacerowac gacie sluzbowe, bo znowu na szwach puscily. Nie chce mi sie maszyny do szycia wyciagac. ;/ Lenistwo mnie czasem opanowuje. Coz... Moge siebie spokojnie nazwac - robotna selektywnie. Robie to co aktualnie mnie interesuje, i to co mi sie chce. W autobusie czytam listy od Kolezanki. W pokoju robotkuje... A gdzie pakowanie? Przeciez  juz za kilka dni bede sie wyprowadzac. Musze wziac kilka pustych kartonow z roboty. Moze jakos sie zorganizuje. Pozbyc sie zbednosci... Ciezko u mnie bedzie, bo mam wybitna nature chomika... Zbieram wszystko co mi sie moze przydac. I wiem, ze sie kiedys przyda. :)


Wednesday, June 1, 2011

Szal

Kolejny rekoczyn popelniony. Zbrodnia? Nie nie... Jest milutki, cieplutki, przytulny. :D W sam raz na chlodniejsze popoludnia. Moze i wyglada jak taki typowy zimowy szalik, ale jest wbrew pozorom cienki. Koronka siatkowa. :D